wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 4

                                              ROZDZIAŁ 4

Nasze lekcje miały zacząć się za 5 minut, a my byliśmy już na parkingu przed szkołą. Justin złapał moją dłoń i razem weszliśmy. Nagle wszystkie pary oczów skupiły się na naszych dłoniach. Lekko się skrępowałam i puściłam dłoń Biebsa. Szybko udałam się do szafki po książki od matmy i podeszłam pod salę. Chwilę później dołączyła do mnie Alex od razu z pytającą miną.
-Co ?!- warknęłam do niej
-Ej czy wy ze sobą...- przerwałam jej.
-No coś ty, widzę że się stara, i imponuje mi tym ale wątpię, że dam mu szansę, boję się że mnie zrani itp.-zasmuciłam się i jedna łza spłynęła po moim policzku, ale szybko ją otarłam za nim dziewczyna się zorientowała.
-Ej, przestań, daj mu szansę to widać jak mu na tobie zależy, a nie na innych pustych lalkach, z którymi może iść do łóżka, ale on wybrał ciebie, bo cię ....- dziewczyn się zawahała, a po chwili- KOCHA!!!!-krzyknęła na cały korytarz a ja palnęłam nuraka.
-Ciiiszej, nie muszą wszyscy tego słyszeć. A wracając on mnie nie kocha to tylko zauroczenie.- powiedziałam ściszonym tonem, ale w środku okłamywałam samą siebie, sprawiało mi ból że Justin może mieć inną lepszą itp.
-Jesteś tego pewna?- ja ruszyłam głową na ,,tak"- to zaraz zobaczymy.- powiedziała stanowczym głosem i darła się przez pół korytarza do Biebera wołając go do nas. Ten po chwili się zjawił i spojrzał na mnie tymi swoim czekoladowymi oczami, czułam się jak w fabryce czekolady/
-Hej, Justin- powiedziała Alex.
-No hej, co się stało?-spytał zatroskanym głosem nie przenoszą oczów ze mnie.Po chwili tak jakby nikogo nie było wpatrywałam się i nie słuchałam nikogo tylko uśmiechałam się do niego. Widać że też stracił, że jesteśmy w szkole i że nic nie słyszał. Nagle przerwał nam głos Alex.
-Justin, ziemia do ciebie!!-wydarła mu się prosto do ucha.
-Co?!, nie krzycz!- powiedział oburzony.
-Czy ty w ogóle mnie słuchałeś?-spytała zirytowana przyjaciółka.
-Nie, przepraszam powiedz jeszcze raz.- uśmiechnął się do niej.
-Idziesz do mnie na taki mały wieczór filmowy?- spytała go.
-Nie  mogę muszę w domu zostać i mamie pomóc.- powiedział smutny, myślał że mnie nie będzie, bo powiedziałam mu że rodzic e dziś wracają i będę musiała z nimi spędzić ten wolny czas.
-Ale, Katy będzie- powiedziała uśmiechnięta, ja potwierdziłam, bo wcześniej mama napisała mi że babci się pochorowała i muszą przy niej zostać i nie wiedzą ile i że hajs przyjdzie pocztą.Posmutniałam że Jus nie może, ale cóż...
-Ach, to i ja przyjdę wyrwę się z domu.- podszedł do mnie i szepną ciche ,,dla ciebie" i  odszedł na lekcje. Natychmiast moje policzki nabrały czerwonego kolorku.To były takie czułe, ciepłe, kochane słówka.
-Ej, co on ci tak szeptał, że się zarumieniłaś- wyrwała mnie z zamyśleń...
-Powiedział, że dla mnie przyjdzie- powiedziałam wyznając jej prawdę, ponieważ ona wie że ja nie umiem kłamać.
-uhuhu...-zaśmiałam się na jej reakcje i pomyślałam że on naprawdę do mnie coś czuje. Dlatego również na mojej twarzy ukazał się ciepłu uśmiech,Alex nawet nie pytała dlaczego, wiedziała, że Justin tak na mnie działa. Nagle zadzwonił dzwonek na ostatnią w dzisiejszym dniu lekcję. Z bananem na twarzy weszłam do klasy, gdzie czekała nas pani od historii. Kiedy historyczka ujrzała moje szczęście od razu je zepsuła mój nastrój.
-panno Katy proszę do odpowiedzi. I zaczęło się.... Po 5 minutach odpytywania nauczycielka odesłała mnie do ławki.
-Katy dziś dostałaś 5!- uśmiechnęła się do mnie szeroko, a ja nie uwierzyłam w to co mi powiedziała.
-dziękuję- usiadłam w ławce szczerząc się do wszystkich. Byłam z siebie dumna , bo co jak co, ale historia to nie jest przedmiot dla mnie. Ta lekcja byłą dość ciekawa i szybko się skończyła. Nastała przerwa obiadowa, więc z przyjaciółmi poszłam zjeść lunch. Zostało nam jeszcze sporo czasu do następnej lekcji, to poszliśmy się przejść. Pan Bieber mnie przytulał. Śmiałam się z jego żarów. On jest cholernie zboczony, obrzydliwy, a za razem śmieszny. Lubiliśmy się wygłupiać. Nagle poczułam jego ręce na swoich biodrch, momentalnie się odwróciłam i pocałowałam w policzek. Chłopak się lekko zarumienił, a wszyscy stali z lekko uchylonymi ustami. Jus próbował jeszcze raz mnie pocałować jednak odepchnęłam go od siebie, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
-oo Bieber tym razem się nie powiodło- zaśmiał się Rayan.
-pff, będzie coś chciała- powiedział oburzony JB. Ja tylko się zaśmiałam i wyminęłam ich idąc tyłem. Po chwili wpadłam na kogoś.... Był to najsłodszy chłopak, lider drużyny piłki nożnej. Moja twarz nabrała czerwonego koloru.
-Prze. przepraszam- wymusiłam uśmiech, a w środku trzęsłam się.
-Nic się nie stało, może wyskoczymy gdzieś po szkole. Mina Biebsa była bezcenna, ja zgodziłam się i odeszłam. Bożee w nim kocha się więcej lasek niż w Bieberze.
-Serio? Wolisz go ode mnie?- zapytał oburzony Jus.
-Tak, a co przeszkadza ci to?- spytałam zdziwiona
-Może....
-Morze jest duże i głębokie- zachichotał. Chciałam coś powiedzieć, ale przerwał mi dzwonek.
Wszystkie lekcje minęły, ja jeszcze spotkałam Brada i wymieniłam się z nim numerami telefonu. Byłam szczęśliwa.
                                                                         ***
Do spotkania zostało 15 minut, byłam już gotowa. Nie długo zadzwonił dzwonek szybko zbiegłam na dół i otworzyłam mu. ZA niecałe 20 minut byliśmy na miejscu. Brad zabrał mnie na kolacje. Wszystko było takie dziwne. Z jednej strony cieszyłam się że on się ze mną umówił, ale jakoś nie czułam się tak jak przy Justinie. Nasze spotkanie dobiegło końca. Chłopak odwiózł mnie do domu i pożegnał się buziakiem w policzek. Byłam wykończona, postanowiłam się wykąpać i iść w kimę  Kilka minut zajęłam mi wieczorna toaleta, nawet nie zorientowałam się kiedy leżałam już w łóżku i odpływałam do krainy Morfeusza.
                                                                             ***
Rano obudził mnie budzik. Ledwo zwlokłam się z łóżka. Wykonałam poranną rutynę i poszłam zrobić śniadanie. Zaskoczyłam się widokiem jaki mnie tam spotkał........

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 3

                                                ROZDZIAŁ 3

Impreza powoli się rozkręcała. Byłam już na dole i dobrze bawiłam się z przyjaciółmi. Dom się zapełniał z minuty na minute. W myślach błagałam, żeby nie przyszedł Justin. Modliłam się o to. Tak bardzo nie chciałam, żeby tu był. Myśli przerwał mi dzwonek do drzwi. Pełna entuzjazmu pobiegłam je otworzyć. Zamurowało mnie. Przed drzwiami stał jakże nie inaczej, jak pan Bieber. W ręku trzymał bukiet czerwonych róż i bombonierkę. 
-Cześć Katy, to dl ciebie.- dał mi prezent, lekko uchyliłam kąciki ust i zaprosiłam go do środka.
-Heej, dziękuję a z jakiej to okazji?- zapytałam zdziwiona.
-A to musi być okazja? Jestem u ciebie na imprezie i powinienem ci coś przynieść.- uśmiechną się szeroko i wszedł do salony gdzie była reszta ludzi. Moja mina była bez cenna zapewne. Mój umysł ogarnął lekki szok. W tym momencie nie byłam w stanie myśleć racjonalnie. Postanowiłam jak najszybciej otrzeźwieć i iść napić się wody. Ciecz od razu pomogła. W szybkim tempie dołączyłam do naszej paczki, z którą bawiliśmy się do rano. Około 2 nad ranem nie było nikogo poza mną i Alex. Byłam zadowolona z tej imprezy, ponieważ nie było syfu w domu, myślę że tą domówkę każdy zapamiętaj jak najlepiej. Wszyscy będą raczej większość pamiętać, bo nie było zbyt dużo alkoholu, może na głowę każdemu przypadł jeden drink i piwo. Razem z Alex postanowiłyśmy ogarnąć chatę, nie było tak źle, więc szybko ogarnęłyśmy i nawet nie zorientowałam się kiedy zasnęłam.
                                                                                       ***
Rano obudziły mnie śmiechy, które dochodziły z kuchni. Postanowiłam jak najszybciej się zerwać i iść zobaczyć kto jest na dole. Po woli zeszłam po schodach i weszłam do kuchni. Chłopaki ( Justin, Chris, Harry,Rayan) i Alex świetnie się bawią przygotowując omlety. Lekko odchrząknęłam, żeby im przerwać chichoty.
-Cześć śliczna- powiedział Rayn, Jus zbulweroswał się trochę udając obrażonego ponieważ przywitałam się ze wszystkimi na buziaczka a z nim żółwikiem. Jego miny są bez cenne gdy się wkurza.
-Heej- przeciągnęłam. - Co mi na śniadacie robicie?? - spytałam uśmiechając się do Biebera< specialnie>
- Dla ciebie nic, hehe- powiedział sarkastycznie i po czym się lekko uśmiechnął.
-A to niby dlaczego?- powiedziałam drażniąc się z nim.
-Bo...- zaciął się.- bo nie dałaś mi buziaka, a ja tu robię najlepsze naleśniki- powiedział, na co wybuchnęłam głośnym śmiechem. Jednak podeszłąm do niego i pocałowałam go w czoło.
-Już, idź rób mi to śniadanie. - rozkazałam uśmiechniętemu chłopakowi.
-Dobrze, dobrze, już pędzę- zabrał się za przygotowanie, a reszta osób patrzyła na mnie z wielkim zdziwieniem.
-Ej, o co wam chodzi?- pytałam nie wiedząc o co im chodzi.
-yy...ee- zaczęła Alex- nie nic po prostu ty nienawidzisz Biebera , a teraz go całujesz- powiedział na jednym tchu Rayan.
-Ten całus w czoło to był po to żeby mi śniadanie zrobił, bo żadne z was nie pofatygowało się i mi coś zrobić do jedzenia.
-Ehem, ja tu jestem - powiedział JB odchodząc od garów.- jeżeli tak mówisz to dokończ sama
-Oj zrób mi to śniadanie, później ci się odwdzięczę- powiedziałam, ale nie miałam zamiaru nic mu dawać
-Dobra - powiedział oburzony i zaczął nakładać naleśniki na talerz. Wziął go i położył na stole i mnie zawołał
-Dziękuję, są naprawdę dobre - kosztowałam pysznych naleśników, które przygotował mi Justin.
-Nie ma za co, przyjemność po mojej stronie- uśmiechnął się ciepło, w jego oczach dało się zauważyć radość.
-Teraz to wyczyść- powiedział oburzony, ale jednak po chwili śmiał się. Szybko wstałam i zaczęłam uciekać, on biegł za mną. Postanowiłam schować się do sypialni. Gdy już się w niej znalazłam usłyszałam kroki zbliżające się do mojego pokoju. Wiadomo kto to był, wiedziałam że szczerzy się pod nosem. Nagle drzwi się otworzyły i Justin wparował szybko mnie złapał i łaskotał. Nie mogłam wydusić słowa.
-J...Jus...Justin!- ledwo wypowiedziałam
-Będziesz tak krzyczeć, ale w nocy - zauważyłam ten jego łobuzerski uśmieszek, bardzo mnie tym zdenerwował, nie miałam już sił na więcej zabawy, odepchnęłam go mocno, aż poleciał na łóżko, w dobrym tempie wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
-Ej, mała co jest.- spytał Rayan. Wiedział, że jestem zła na Biebera.
-Ten debil... zaczął mnie łaskotać no i ja zaczęłam wrzeszczeć - wydukałam, ale przerwała mi Alex
-słychać było- powiedziała z uśmieszkiem- my myśleliśmy że wy się godzicie w ten ...- przerwałam jej.
-przestań, po pierwsze nigdy z nim, po drugie nie śpieszy mi się.- powiedziałam oburzona - no i ten debil - kończyłam po przednią wypowiedź- powiedział z tym jego uśmieszkiem, że będę dzisiaj krzyczeć tak w nocy , a ja walnęłam drzwiami i wyszłam. On tak mnie wkurza... Nagle za ściany wyszedł Justin, chyba słyszał jak żaliłam się do znajomych. Wszedł do pokoju z głową w dole.
-Ej, Katy, przepraszam. To głupie było, zachowałem się jak pusty, napalony na ciebie nastolatek, przepraszam.- podszedł do mnie ze skruchą na twarzy.
-Dobra, ale nigdy więcej, okey?- spytałam uśmiechnięta i przytuliłam go. Chłopak wtulił się w moje piersi. W tym momencie nie przeszkadzało mi to, a nawet bardzo mi się podobało. Ten pociągnął mnie na kanapę, w taki sposób że siedziałam mu na kolanach i obejmował mnie rękoma w pasie. Było to miłe uczucie. Alex włączyła jakiś horror, każdy z nich wiedział że panicznie się ich boję. Po 20 minutach filmu był jeden ze straszniejszych momentów, lekko podskoczyłam, a Justin mocniej przytulił mnie mocniej do siebie i wyszeptał mi :
-skarbie spokojnie, jestem, nie bój się. - w tym momencie łza zakręciła mi się w oku, dlaczego on do mnie powiedział skarbie? w ogóle czemu ja siedzę na jego kolanach ? Chciałam zejść z niego ale silne ramiona nie pozwoliły mi n to.
-gdzie ty idziesz?- szepnął
-a nie jest ci ciężko? bo tak się wiercisz i pomyślałam że zejdę.- powiedziałam uśmiechnięta i wtedy poczułam ukucie w brzuchy. Czemu? Co się ze mną dzieje?
-no coś ty ja po prostu zasypiam i chciałem żebyś się wygodniej ułożyła i może i ty pójdziesz spać.- powiedział
-aha.. jest mi bardzo wygodnie- szepnęłam mu prosto w usta, lecz on tego tak nie zostawił i od razu je musnął, odwzajemniłam to, ale usłyszałam cichy szept :
-przepraszam, nie powinienem- powiedział ze smutkiem.
-spokojnie, jest dobrze, wtuliłam się w jego szyję i złożyłam na niej jeden mokry pocałunek. Od razu chłopak się uśmiechnął.
-dziękuję- powiedział jeżdżąc dłonią po mojej
-ależ za co ?- powiedziałam zdziwiona
-za to że mogę tu być, przytulić się do ciebie i... - powiedział ale się zaciął.
- i za to że możesz mnie pocałować?- zapytałam, ale wiedziałam że o to mu chodzi. Chłopak machnął głową na tak.
- nie ma za co.- kolejny raz pocałowałam jego szyję i było coraz więcej. On zaczął robić mi malinki na szyi , obojczykach i klatce piersiowej. Podobało mi się to. Uwielbiałam od dzisiejszego wieczoru, to jak jego ręce błądziły po moim ciele. Reszta paczki oglądała spokojnie film i nie zwracała na nas uwagi. I bardzo dobrze. W czasie seansu były straszne chwile, przy których naprawdę się bałam, już wiedziałam że sama nie zasnę .Postanowiłam że poproszę znajomych o nockę u mnie. Wszycy się zgodzili, ale nie wiedzieli dlaczego tak nagle mnie wzięło na wspólne nocowanie, jedyny który wyczuł mój strach był Justin, czuł jak moje ręce drżały, wiedziałam o tym ponieważ gdy taka chwila nastąpiła on albo mocniej mnie przytulił albo pocałował, albo głaskał moje dłonie i włosy. Co chwilę szeptał mi coś do ucha. Nie zorientowałam się kiedy po prostu odpłynęłam.
                                                                      ***
Rano obudziły mnie krótkie pocałunki na mojej szyi, niechętnie otworzyłam oczy widząc Jusa przytulającego się do mojego. Z wczoraj pamiętałam wszystko i nie żałowałam, były to najpiękniejsze chwile...
-hej,jak się spało?- spytał z czułością między pocałunkami, które wciąż składał na mojej szyi. Nie znałam go od tej strony. Byłam, że ten Justin pokazał mi swoje oblicze.
-Hej, bardzo wygodnie, a to my tak razem spaliśmy?- spytałam ze zdziwieniem, ale jednak byłam dla niego miła i okazałam w tym swoją czułość.
-Tak spaliśmy, znaczy ty na mnie, ale rano wyślizgnąłem się i zrobiłem śniadanie. Masz ochotę?-spytał, a ja widziałam te jego iskierki.
-Jasne, a gdzie reszta?-spytałam, bo nie słyszałam ich, a to takie ranne ptaszki.
-Oni są na górze, Alex z Harrym w twoim pokoju, a Rayan u twoich rodziców. Szkoda, że Chris nie mógł wczoraj przyjechać, ale i tak świetnie się bawiliśmy.- powiedział Jus.
-Dobra to ja idę po te jedzenie dla ciebie słoneczko- pocałował mój policzek, a ja wzrokiem odprowadziłam go do przedpokoju gdzie znikną wchodząc do kuchni. Nie minęły 2 minut a już był z powrotem w rękach trzymał tacę, a w ... białych ząbkach czerwoną różę.Postawił jedzenie na stolik a mi dał kwit.
-Dziękuję- odpowiedziałam czule i cmoknęłam jego malinowe, pełne namiętności usta.
odwzajemnił go i usiadł koło mnie i wziął do ręki jedną z kanapek i karmił mnie. To było cudownee, czułam się przy nim tak bezpiecznie jak przy nikim innym. To takie uczucie, ale my nawet nie byliśmy przyjaciółmi, może teraz jesteśmy, ale trzeba wrócić do szarej rzeczywistość, z JB kłócę się od 1 klasy gimnazjum, przecież on jak wróci do szkoły to będzie tak samo. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Justin.
-Nad czym tak myślisz?-spytał mnie dość poważnie.
-Nad nami- odpowiedziałam nie pewnie i spuściłam wzrok.
-Ale dokładniej- poprosił.
-NO to teraz jest tak pięknie i w ogóle, a jak wrócimy do szkoły to będzie tak jak wcześniej- speszyłam się lekko.
-Ej skarbie, obiecuję,że tak nie będzie- powiedział i mocno mnie objął i pocałował. Najpierw były to krótkie pocałunki jednak po chwili pogłębił go oblizując moją dolną warkę prosząc o dostęp, z chęcią mu go dałam, nasze języki walczyły ze sobą a następnie tańczyły ze sobą, to takie wspaniałe. Pocierał jedną dłonią mój policzek a drugą smyrał plecy.On jest świetny w tym co robi, jak całuję. Po dłuższej chwili ktoś przerwał nam to. A dokładniej Rayan.
-Jezu, ty jak zwykle musisz wejść nie w tym momencie co potrzeba- oburzył się Justin, jego nerwy dochodziły kresu, ja lekko zachichotałam pod nosem widząc że Rayan jest w zakłopotaniu a Bieber miał ochotę go zabić.
-Ej spokojnie, nawet dobrze że przyszedłeś.- uśmiechnęłam się od Rayana.
-Niby czemu ?- spytał zirytowany Justin.
-Bo już mi tlenu brakowało- zaśmiałam się. Chłopcy usiedli na kanapie włączając jakiś program a ja poszłam po żelki. Lekko oparłam się o tył sofy i rzuciłam im słodycze.Stałam i bawiłam się jego włosami. Nagle do pokoju wbiegły dwa gołąbeczki, Alex i Harry.
-Jak się spało?-spytałam śmiejąc się z nich, byli zali potargani i w ogóle pół nadzy. Dobrze że moi rodzice wracają jutro.
-A dobrze, a wam ?- mówiła Alex
-Wspaniale, tak wygodnie i śniły mi się bardzo ciekawe rzeczy.- powiedziałam uśmiechnięta od ucha do ucha całując Biebera w policzek.
-Wiem kotuś, całą noc krzyczałaś moje imię- zaśmiał się ,oczywiście kłamał
-Ach doprawdy?- strzeliłam buraka
-No serio, albo wierciłaś się na mnie a mnie to podniecało- zachichotał i wszyscy śmiali się oprócz mnie.
-Ej ty sobie uważaj- powiedziałam niczym obrażona dziewczynka i udałam się do kuchni.Zaczęłam przygotowywać sobie sałatkę, jednak ktoś , a dokładniej czyjeś ręce przeszkodziły mi w tym. Błądziły bo moim ciele, powoli odwracałam się ujrzałam jego śliczny uśmiech, Jego dłonie szybko powędrowały na moje  pośladki, uniósł mnie lekko i posadził na blat. Zaczął całować mój dekold , który był odsłonięty. Zjeżdżał swoimi pocałunkami po ramieniu i coraz niżej, odsłonił kawałek mojej bluzki i całował mój brzuch. Sięgał coraz bliżej biustu, jednak ktoś wparował do kuchni. Był to Harry
-Ej czy może my wam nie przeszkadzamy?-spytał oburzony, ale zaczął się śmiać.
-Tak i jak możesz chce dokończyć to co zacząłem z moją dziewczyną- zdziwiłam się i to mocno, ale może mu się przejęzyczyło.
-Po pierwsze nie przeszkadzasz, bo i tak nie doszło by do niczego, a po drugie nie jestem twoją dziewczyną.
-No  dobra, ale nie chodziło mi żeby do czegoś doszło tylko chciałem..- zaciął się i wyszedł smutny.
-Przepraszam, ale pójdę za nim.- wybiegłam za Justinem.
-Zaczekaj- krzyknęłam i podeszłam do niego i wpiłam się w jego usta, zrobiłam to bo przez te parę minut mi tego zabrakło.- Proszę, zostań.- prosiłam go, a on nawet nie drgnął, po chwili patrzył się na moje usta i zaczął je całować, trwało to ze 2 minut, gdy się oderwaliśmy od siebie szepnął mi :
-Dobrze, ale teraz jesteś skazana na sto pocałunków-zaśmiałam się i oboje weszliśmy do salonu gdzie wszyscy coś oglądali. Postanowiliśmy im nie przeszkadzać i żeby nam nie przeszkadzali iść do pokoju. Po chwili byłam w objęciach Justina. Leżeliśmy na łóżku, on namiętnie wpijał się w moje usta, łaskotał i przytulał. W pewnym momencie przypomniało mi się, że jutro jest szkoła. Musiałam odrobić lekcje .
-Przepraszam, ale jutro jest szkoła i lekcje muszę zrobić. Poczekasz chwilkę?-spytałam słodko.
-Oczywiście, n ciebie zawsze będę czekał- powiedział, a mnie coś tknęło że ja mogę mu się podobać, ale to pewnie przelotne i nie chce się z nim wiązać, później znajdzie inną do łóżka, a mnie zostawi. Będę cierpieć i tyle . Po chwili zabrałam się za naukę. Minęło szybko za jakieś 30 minut byłam znów w objęciach Justina. To jest cudowne uczucie bycia bezpiecznym, znowu coś ukuło. Tak go potrzebowałam, nie wiem jak to określić. Było już dość późno i musiałam pożegnać się niechętnie z przyjaciółmi.
-TO do jutra, pa- pożegnali się ze mną i wyszli, Justin jeszcze szepnął mi że rano przyjedzie po mnie i napisze SMS o której. Zgodziłam się, mój poranek okaże się dobry.
                                                                                   ****
Było już grubo po 11, zechciało mi się spać, gdy już zamykałam powieki przyszedł SMS, spojrzałam na wyświetlacz okazało się że to Justin
od Justina: O której się widzimy? Ja już za tobą tęsknię :* <3
do Justina : Nie wiem może być 7:30 ? Ja za twoimi pocałunkami <3
Po chwili przyszedł jeszcze jeden.
od Justina: Okey skarbie, będę wcześniej wpadnę do ciebie na śniadanie ok? <3 Szybko mu odpisałam'
do Justina: HAHA Dobrze misiu co sobie życzysz na śniadanko?:* Długo nie czekałam na odpowiedź:
od Justina: Zrób mi naleśniki z nutellą :* Dobranoc mała <3
do Justina: Dobranoc duży :* Odpisał mi jeszcze
od Justina: Dużego to ja mam :*. - wybuchłam nie pohamowanym śmiechem, olałam to udając że nie dostałam SmS i nastawiłam budzik. Jeszcze przed spaniem wykonałam czynności związane z higieną i położyłam się. Szybko odpłynęłam do krainy snów.
                                                                               ****
Rano obudził mnie budzik, chciałam jeszcze chwilę poleżeć, ale nie mogłm bo musiałam zrobić temu dupkowi śniadanie, w prawdzie nie jesteśmy razem, ale fajnie że się stara, a te pocałunki itp, uznajmy za przyjacielskie. Za 10 minut miał być Justin, a ja nie byłam ani ubrana ani śniadanie nie było dokończone. Postanowiłam że ogarnę najpierw posiłek a potem zająć się sobą. Za parę minut zadzwonił dzwonek do drzwi, szybko pobiegłam i otworzyłam je przystojniakowi który wręczył mi czerwony bukiet róż.
-Dzień dobry skarbie - pocałował mnie w usta, lecz ja pogłębiłam pocałunek.
-Dzień dobry misiu- powiedziałam uroczo i zaprosiłam go do środka. - Twoje śniadanko jest w kuchni, a ja idę się ubrać. Już wchodziłam po schodach, a Justin krzyknął:
-Ale ty masz zgrabny tyłeczek.- zaśmiał się, a ja to olałam i poszłam przed siebie. Po 15 minutach wróciłąm do niego. Rozłożył się na kanapie i oglądał coś w telewizji. Postanowiłam na chwilę przysiąść się do niego. Usiadłam okrakiem na Jerrym, który powoli robił się coraz bardziej wybrzuszony.
-Kusisz mała- powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Wiem powiedziałam stanowczo i zsunęłam się niżej, przecierając o krocze Justina <specjalnie> On wydał cichy jęk i posadził mnie wyżej jednak ja się znów zsunęłam pocierając o przyrodzenie chłopaka i tak kilka razy. Wyglądało to dziwnie dla osoby trzeciej, ale nic na to nie poradzę, z bardzo lubiłam się z nim droczyć. Gdy chciałam zejść ,,nie chcący" ręką uderzyłam w krocze Biebera, a on tylko jęknął dosyć głośno. I powiedział:
-Zobaczymy, jeszcze będziesz prosić o litości- uśmiechnął się i szedł w stronę drzwi. Parę razy jeszcze się ze mną pocałował, a potem wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w stronę szkoły. Przez całą drogę śmieliśmy się i wygłupialiśmy oraz namiętnie całowaliśmy. Justin to świetny chłopak, ale czasem mu rozum ktoś odbiera.
                                                                                                                                                                   
TO już 3 rozdział, przepraszam że tak długoo nie dodawałam. Pisałam go ze 4 h chociaż nie jest długi mi wydawał się być dłuższy. Przepraszam za błędy i urywki literek czy inne błędy ... <3

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 2

                                        ROZDZIAŁ 2        

Rano obudziły mnie mocne promienie słońca i lekki ból  głowy od głośnej muzyki. Powoli przeciągnęłam się i przetarłam oczy. Gdy już się podniosłam,to, podeszłam do szafy wyciągając z niej ubrania na dzisiejszy. Szybko udałam się pod prysznic. Po 15 minutach byłam już gotowa. Na sobie miałam: bejsbolówkę krótkie szorty Jeszcze nałożyłam lekki make up i zeszłam do kuchni, gdzie czekało na mnie śniadanie. W mig je zjadałam i zakładając buty podziękowałam mamie.  Miałam zamiar wybrać się do Alex i iść z nią na zakupy. Jak chciałam tak zrobiłam. Po 20 minutach byłam pod jej domem. Zapukałam w drzwi, lecz nikt ich nie otwierał. Postanowiłam zadzwonić, po kilku sygnałach usłyszałam zaspany głos mojej przyjaciółki.
-halo? co chcesz? ja jeszcze śpię.- powiedziała marudnie ziewając do słuchawki.
-hej, jestem u ciebie pod domem i nikt nie otwierał, więc zadzwoniłam.- powiedziałam śmiejąc się cicho.
-serio?- zapytała z niedowierzaniem- to czekaj zaraz ci otworzę - dodała po chwili.
-dobra tylko się rusz - zachichotałam.
Po chwili drzwi się uchyliły, zobaczyłam zaspaną dziewczynę w piżamie.
-wejdź - powiedziała
-okey- weszłam do domu. - przyszłam tu bo mam ochotę na zakupy, idziemy? - spytałam uśmiechnięta.
-taa , tylko daj mi chwilę, muszę się ogarnąć- przeciągnęła się idąc w stronę sypialni.
- dobrze, leć ja tu zaczekam. 
 Po około 30 minutach Alex zeszła na dół. Wyglądała ślicznie. Jej długie blond włosy lśniły, a szczupłą sylwetkę okrywała prześwitująca koszulka, miała czarne szorty. Na czubku głowy widniały okulary przeciwsłoneczne.
-Możemy już iść- powiedziała z entuzjazmem.
-Okey- zwróciłam się do niej. - ślicznie wyglądasz - dodałam z uśmiechem 
-Heh, dziękuję , ty też ładnie się prezentujesz - powiedziała. Po chwili znalazłyśmy się poza domem dziewczyny. 
                                                                         ******
Już od jakieś godziny chodziłyśmy po centrum handlowym. Obeszłyśmy chyba wszystkie możliwe sklepy. Byłam już zmęczona, więc postanowiłam iść na lody.
-ej Alex idziemy na lody?- spytałam
-tak naszła mnie jakoś na nie ochota.- zaśmiała się idąc w stronę kawiarni.
-mnie też- odezwałam się po chwili ciszy. Oby dwie zachichotałyśmy.
Za jakieś pięć minut usiadłyśmy wygodnie przy stoliku czekając na kelnera.
-Katy, ale wczoraj był dobry melanż, co nie?- przypomniała mi o wczorajszej domówce u Chrisa
-tak było świetnie, oprócz że Justin zaciągnął mnie do tańca.- Dziewczyna zaczęła się śmiać. 
-nie tak źle było, ładnie wyglądaliście - powiedziała w przerwie śmiechu po chwili wracając do niego
-wiesz co bardzo śmieszne, to taki idiota, ale zdziwiło mnie jego żałosne zachowanie i to że nie był pod wpływem czegoś - palnęłam oburzona.
-Katy spokojnie , może on po prostu się na ciebie na palił- zachichotała już ciszej, ja też postanowiłam zareagować jak moja koleżanka. 
Nagle usłyszałyśmy głos kelnera
- Dzień dobry dziewczyny. Co dla was dzisiaj? to co zawsze? - prosił nas o zamówienie
-Tak- odparłyśmy w tym samym momencie.
-Dobrze już się robi- chłopak zachichotał po czym zniknął za ladą.
Po kilku minutach dostałyśmy nasze lody i zaczęłyśmy je zjadać. Nagle Alex spojrzała w jedną stronę i wpatrywała się w nią ze 2 minuty. 
-Alex co się stało?- spytałam przestraszona,że dziewczyna zobaczyła ducha
-Katy spójrz, zobacz kto idzie do nas - powiedziała ze zdziwieniem a ja zrobiłam o co mnie poprosiła. Nagle ujrzałam Biebera, Harry'go, Rayn'a. 
-ej spadamy stąd, nie mam zamiaru z nimi rozmawiać- powiedziałam poważnie spoglądając na przyjaciółkę.
-dlaczego, przecież wczoraj...-chciała dokończyć, ale przerwałam jej chamsko.
-jeżeli myślisz że wczoraj mnie i Justina coś połączyło to się grubo mylisz. Nie chce mieć z nim nic wspólnego.Mam go po prostu gdzieś, on mam nadzieję że tak samo go nie obchodzę, więc proszę chodźmy już.- powiedziałam zdenerwowana, wiedząc że zbliżają się do nas.
-dobrze to chodźmy, ale tam jest Harry i wiesz że mogłam z nim porozmawiać a ty..-nie dokończyła
-wiem przepraszam, naprawię to jakoś, Harry to mój przyjaciel, więc jakoś się z nim zgadam nie wspominając nic o tobie.
Szybko wyszłyśmy z kawiarni słysząc śmiechy chłopaków. To jest straszne.
-ej, Katy, zaczekaj !!- usłyszałam krzyk Justina. Olałam to i szłam dalej modląc się żeby nie przyśpieszyli.
-Katy !- krzyknął znów. Nie odwróciłam się. Po chwili poczułam ciepłą dłoń na swoim ramieniu, myślałam że to Alex, ale jak się odwróciłam zobaczyłam... Biebera.
- czego chcesz?!- zapytałam oschle zdejmując jego dłoń z mojego ramienia.
- możemy porozmawiać?- spytał mnie grzecznie. Bardzo dziwiło mnie jego zachowanie, jest taki miły, uśmiechnięty.
-no mów!- warknęłam do niego.
-ale sami, proszę- poprosił mnie tak czule że po moim ciele przeszła fala ciepła.
-nie mów teraz, tutaj, bo mi się śpieszy.-powiedziałam na jednym tchu. 
-dobra- wziął głęboki wdech i lekko uchylił usta wypuszczając go. - więc tak..-zaczął mówić
- nie myśl sobie,że ten wczorajszy taniec coś dla mnie znaczył, to był spontan, po prostu nawet nie wiem dlaczego byłem taki miły i w ogóle.- powiedział zakłopotany, jakby nie chiał tego mówić, albo jakby kłamał. Wytrzeszczyłam na niego oczy i uchyliłam usta, po czym zaraz je zamknęłam 
-czy ty sądziłeś, że dla mnie to może coś znaczyć?! Człowieku zastanów się co ty do mnie mówisz! Nienawidzimy się od 1 klasy gimnazjum, a ty wyjeżdżasz mi z takimi tekstami?! Powiem ci tylko to że zatańczyłam z tobą, ponieważ chciałam, żebyś nie nalegał, głupio było mi odmówić, bo nie byłeś na używkach więc wiesz. Zdziwiło mnie twoje zachowanie, ale to szczegóły.Więc jeżeli myślisz że miedzy tobą a mną coś jest, to się mylisz, a teraz muszę już iść, do poniedziałku, papa- wygłosiłam mu kazanie, widziałam w jego oczach smutek i za razem złość, która go ogarnęła, nie przejęłam się tym tylko powoli odeszłam w stronę wyjścia.
-pa- odpowiedział oschle, mruczał coś sobie jeszcze pod nosem, pewnie jakieś przekleństwa na mnie, ale nie obchodzi mnie to co o mnie myśli.
- Boże, dziewczyno, ale ty masz mowy, chłopak się speszył- powiedziała Alex, śmiejąc się na głos.
-wiesz, powiedziałam co myślę, ale jego zachowanie się naprawdę zmieniło.- powiedziałam obojętnie
Po paru chwilach wyszłyśmy z centrum udając się do domu. 
                                                                      *******
Zaprosiłam do siebie Alex, byśmy mogły porozmawiać. Bardzo się cieszyłam, że dziewczyna zostanie u mnie na obiad i być może urządzimy pidżama party. Po chwili usłyszałam dzwięk dzwonka, to pewnie ona. Podeszłam otwierając dziewczynie drzwi. Tak to ona! ucieszyłam się, bo przez głowę przeszła mi myśl że mógłby być to ktoś inny, i zrobić mi niespodziankę.
-Hej, dobrze,że jesteś - powiedziałam uradowana wpuszczając dziewczynę do środka.
-Hej, też się cieszę, idziemy do sypialni?
-Tak jasne, masz rzeczy, pomyślałam o pidżama pary- zachichotałam.
-Mam, też o tym pomyślałam.- nagle wybuchłyśmy śmiechem.
Weszłyśmy na górę do mojego pokoju, rzuciłyśmy się na łóżku i rozmyślałyśmy co będziemy robić wieczorem. Nasze myśli przerwał głos mamy, która stała w progu drzwi.
-Dziewczynki zapewne chcecie urządzić małą imprezkę, więc pozwalam wam, a ze względu, że razem z ojcem musimy nagle teraz wyjechać macie wolny dom, tylko proszę nie naróbcie szkód.- powiedziała i wyszła, wraz z Alex zaczęłyśmy się głośno śmiać i wiwatować.
-Katy, musimy iść do sklepu po jedzenie!- krzyknęła szczęśliwa
-Wiem, dawaj teraz idziemy. Dziewczyna skinęła głową na tak i wyruszyłyśmy do wyjścia.
Pożegnałam się z mamą i wybiegłyśmy z domu. Za nie długo znalazłyśmy się w sklepie, kupiłyśmy przekąski napoje i itp. Płoną w nas entuzjazm i wielka energia. Po godzinie bycia na mieście wróciłyśmy do domu. Rodziców już nie było, to dobrze. Wcześniej Alex powiadomiła ludzi o imprezie. 
W krótkim czasie zabrałyśmy się do szykowania. Nadszedł wieczór byłyśmy gotowe, kilka naszych najbliższych przyjaciół przyszło wcześniej.
-Hej, jak przygotowania?- spytał na Harry
-Hej, jak na razie dobrze, za pół godziny mają się ludzie zabrać i Chris ma nie długo być pomoże nam z muzyką- powiedziałam.
-No Chris ma być za 10 minut - powiedziała Alex, jest szczęśliwa że może porozmawiać z Harrym.
-Dobra ja idę się ogarnąć, wy sobie rozmawiajcie- powiedziałam śmiejąc się 
Zostawiłam ich samych i poszłam jak najszybciej do swojej sypialnie i tam poprawiłam swój wygląd. Nie minęło 10 minut a słyszałam jak ludzie się schodzili i jak Chris włączył dobrą nutę. Postanowiłam jak najszybciej zejść do nich.

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział1

                                           ROZDZIAŁ 1

Został miesiąc do końca roku szkolnego. Moje marzenia się spełnią.W te wakacje wraz z moją przyjaciółką Alex, jej starszym bratem Martinem i jego kolegą Harrym jedziemy do Paryża, miasta miłości. W szkole nauczyciele już wystawili oceny na koniec roku, moja średnia wynosi 4,85. Jestem bardzo z niej zadowolona, ponieważ zostanę wyróżniona przed wszystkimi uczniami i nauczycielami podczas ceremonii wręczania świadectw. 
                                                                              ***
Dzień w szkole dobiegał końca, wszyscy poszli do swoich szafek chowając w nich książki. Gdy byłam gotowa na powrót do domu Alex zaczepiła mnie na korytarzu :
-Hej Katy, co robimy ?- spytała 
-Hej, nie mam pojęcia, nie chce mi się nigdzie wychodzić, jutro sobota więc może gdzieś wyjdziemy?
-Ej, mała, nie mów, że ty siedzisz wieczorem w domu i nie idziesz na domówkę u Chrisa?- powiedziała zaskoczona ja kiwnęłam głową na nie.- będą wszyscy, ja, Justin, Harry, Martin, Lola, Lea, Rayn, Chris i jeszcze inni.- powiedziała mnie przekonując do wyboru, ja gdy usłyszałam imię,, Justin" zrobiło mi się nie dobrze
-Nie chce tam iść, przepraszam.- powiedziałam prosząc ją o zrozumienie.
- Dlaczego, daj mi chociaż jeden argument- powiedziała.
-Justin, on znów się nachla i będzie powtórka z rozrywki.- odpowiedziałam, czując że zaraz nie wytrzymam.
-Ale przecież....- chciała dokończyć, jednak przerwałam jej
-Nie idę, bawcie się dobrze, życzę powodzenia z Harrym- zachichotałam pod nosem i odeszłam. O Harrym wspomniałam ponieważ od dawna jej się podobał.
                                                                          ***
Przechodząc przez próg usłyszałam głos mojej mamy.
-Dzień dobry, skarbie. Siadaj do stołu, już nakładam jedzenie.- powiedziała, gdy weszłam do kuchni.
Grzecznie wykonałam polecenie, po czym usiadłam i zaczęłam jeść. Kilka minut później podziękowałam za dobry obiad i poszłam do swojego pokoju. Natychmiast zajęłam się odrabianiem lekcji, miałam dość sporo zadane, więc postanowiła je jak najszybciej ukończyć. Nagle w mojej głowie pojawił się jakiś głos ,,Idź na tę imprezę, nie będzie tak źle, Jus cię nie dotknie, idź". To bardzo dziwne. Może powinnam wyszykować się i iść, nie może mnie ominąć dobra domówka, będzie na pewno fajnie, bo robi ją Chris, najlepiej urządza dyskoteki itp. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Po zakończeniu nauki wybrałam się pod prysznic, wcześniej wybierając spodenki i bluzkę, aby wyglądać dość seksownie. Szybko wzięłam krótki prysznic, który mieszkał blisko, więc mogłam iść pieszo. Po odczekaniu kilki chwil zeszłam na dół informując o moich planach na dzisiejszy wieczór. Mama bez oporów zgodziła się, mam czas do 4 nad ranem. Jestem jej wdzięczna za wszystko. Mogę z nią porozmawiać o wszystkim, wiem że mogę jej zaufać. 
                                                                    ***  
Mam 10 minut do początku domówki, dlatego szłam dość wolno, by móc się na nią spóźnić. Jak chciałam tak zrobiłam. Pol około 20 minutach spóźnienia impreza się rozkręciła, muzykę słychać na zewnątrz. Szybko podchodząc do drzwi zapukałam w nie. Po chwili oczekiwania przed drzwiami stanął Chris i wpuścił mnie do środka. Jego mina była nie zbędna, bardzo się zdziwił widząc mnie przed domem. Zaczęłam szukać Alex, spojrzałam w jedną stronę widząc dziewczynę z Harrym, zachichotałam cicho pod nosem idąc w ich stronę.
-Hej, nie przeszkadzam wam?- Spytałam czując,że zaraz wybuchnę śmiechem. Alex zrobiła na mnie swoje zabójcze spojrzenie dzięki któremu ciarki przeszły przez moje plecy.
-Hej, nie nie przeszkadzasz tak rozmawiamy- powiedziała czując zakłopotanie. Harry przytaknął jej.
-Jesteś jednak. Dzięki, że przyszłaś- dodała po chwili ciszy panującej miedzy nami.
-Tak, też się cieszę, że jestem, jak mogłabym opuścić jedną z najlepszych imprez w historii. - zachichotałam.
Wraz z moją przyjaciółką poszłyśmy na parkiet. Ciągle tańczmy. Nagle przerwał mi zabawę widok Justina idącego w moją stronę. Chłopak był trzeźwi, nie naćpany lub zjarany. Po prostu nie mogę w to uwierzyć.
- Hej Katy- zwrócił się do mnie uśmiechnięty.
-Hej, Justin- odpowiedziałam nie pewnie
.-Chcesz zatańczyć- spytał śmiesznie unosząc brwi  do góry
-Pewnie- zgodziłam się ale w myśli mam,, Co on wyprawia?! Jaki idiota!" Nie wiedziałam co się dzieje dopóki Justin nie położył rąk na moich biodrach, z racji że był ,,czysty" nie odepchnęłam go od siebie, swoje ręce ułożyłam na jego karku poruszając się w rytm muzyki. Dookoła panował wielki hałas, byłam przyzwyczajona do taj głośnej muzyki, ponieważ nie ma soboty, piątku lub dnia wolnego od szkoły żeby nie być na imprezie. Z Justinem przetańczyłam ze 3 piosenki, byłam szczęśliwa że mogłam go zobaczyć bez żadnych używek. Impreza dobiegała końca, większość ludu porozchodzili się o 3 nad ranem ja też postanowiłam udać się do domu, będą trochę wcześniej. Pożegnałam się ze wszystkimi i miałam już wychodzić, gdy Justin złapał moją dłoń przyciągając do siebie. Zdziwiłam się jego zachowaniem, byłe  nienormalne w stosunku do niego. Zachowywał się inaczej, zaczęłam się go bać.
- EEE... -zaczęłam- co chcesz?- spytałam zdziwiona zabierając dłonie od jego.
-Nie pożegnasz się?- spytał z uśmiechem na twarzy jakby zapomniał o tym że w szkole wyzywa mnie i dokucza mi.
-Pa.-powiedziałam stanowczo i wyszłam z domu Chrisa
-Pa. - ledwo usłyszałam pożegnanie chłopaka.
                                                                   ***
Gdy znalazłam się już w domu szybko udałam się pod prysznic, przebrałam się w piżamę, umyłam zęby i położyłam się do swojego łóżka. Nie mogłam zasnąć , myślałam nad całym dzisiejszym dniem, dokładniej - rano Justin był taki jak przez ostanie 2 lata, a na imprezie całkiem innym człowiekiem i jakby nigdy nic poprosił mnie do tańca. Dziwne to jego zachowanie pomyślałam i przymknęłam lekko powieki udając się do krainy snów.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział! Tak! Myślę, że wam się podoba, bardzo proszę o opinię :)