niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 5

                                           ROZDZIAŁ 5

Przed moimi oczami ukazał się Justin robiący śniadanie (jajecznicę) lekko zachichotałam i usiadłam obok na blacie. Ten oderwał się od gotowania i objął mnie 
-Cześć, ale ślicznie wyglądasz- do słów dodał jeden z jego seksownych uśmieszków.
 -No hej, widzę że śniadanko robisz.- powiedziałam odganiając go od pocałunku- idź bo jajecznica się spali- zaśmiałam się . Parę minut i moje śniadanko było gotowe, dlatego go zjadłam. Co jak co, ale ten oto jeden z najprzystojniejszych  osób, które  znam gotuje lepiej niż moja mama (ona gotuje zajebiście dobrze) Czasami zastanawiam się co on w sobie ma,że przyciąga mnie do siebie. TO CHORE! Ale na zakochanie to  za wcześnie, więc...
-I jak smakuje Ci?
-tak! to najlepsze śniadanie od takiego przystojniaka jakie mogłam kiedykolwiek zjeść.- uśmiechnęłam się swoim najpiękniejszym uśmiechem.
 -wiesz co, trzeba się zbierać, bo na drodze był jakiś wypadek, kobieta i jej mąż są w stanie krytycznym w szpitalu.
-kurde muszę zadzwonić do rodziców - zmartwiłam się bo oni mieli jakoś w tym tygodniu wracać. Przeprosiłam Justina na chwilę i udałam się do swojego pokoju. 1 sygnał- nic, 2-nic, 3 nic...6-nic. CO do cholery! Wykręciłam numer do taty. I też nic. Jedna samotna łza spyneła po policzku, chwilę potem zamieiła się w wodospad. MOje oczy były całe czerwone. A jak to oni?! Błagam, żeby to nie byli oni. Ja ich tak kocham. Boże.... Chwilę potem Justin chyba zorientował się co jest i przyszedł i mocno mnie przytulił i zaczął pocieszać. JA głupia i na niego się wydzierałam jakby był czegoś winny.
-Przepraszam, nie powinnam tak krzyczeć, ale widzisz, jak to oni? co ja bez nich zrobię!
                                                                Oczami Justina :
-NIe martw się, to może nie oni. To nie jest pewne. A jeżeli to ja ci pomogę  razem z moją mamą. Obiecuję - pocałowałem ją w policzek.
Boże co ta dziewczyna ze  mną robi. Ja się o nią tak martwię. Traktuję ją jak księżniczkę . Ona dla mnie coś znaczy. Ale to przecież wróg od 1 klasy! Nie mogę o tym teraz myśleć- skarciłem się w myślach. Muszę jej pomóc, traktuję ją lepiej niż inne moje byłe dziewczyny. Ona jest taka śliczna, miła, ineligentna, uczuciowa, kochana, prawie zawsze uśmiechnięta, taka seksowna<o czym ja myślę!>,a ja jednym słowem dupek, który nie zasługuję na nikogo. Panienki na jedną noc to normalka, a teraz wszystko się zmieniło. Na lepsze? nie wiem, ale w sercu czuję że tak. Jeszcze ta dzisiejsza sytuacja, nie lubię jak dziewczyny płaczą. Czy to przy mnie, czy przeze mnie, nienawidzę tego. Dziś chyba nie pójdziemy do szkoły muszę jechać z nią do szpitala i dowiedzieć się czy to jej rodzice. Moja mama powiedziała( dzwoniłem do niej będąc w kuchni) ze nas usprawiedliwi. Jestem jej tak wdzięczny. Kocham ją nad życie, ale niestety rozstała się z ojcem, kiedy miałem 6 miesięcy. Moja mama miała 18 lat. Nie wyobrażam sobie mieć w tym wieku dziecka, ale mimo wszystko radziła sobie z pomocą moich dziadków, których też bardzo kocham,mimo że z tatą nie widuję się często, też go kocham . Moja mama miała problemy finansowe więc gdy miałem 6 lat nauczyłem grać się na gitarze i dawałem ,,koncerty" pod Teatrem Avon's. Kiedyś również wystąpiłem na konkursie śpiewjącym i zajęłem 2 miejsce. Od tamtej pory nagrywam filmiki na których śpiewam, sprawia mi to przyjemność. Kocham to!. Wracając do Katy. Jest mi jej tak szkoda. Myślę że czuję coś do niej, ale i tak nie mam odwagi nic jej o tym wspomnieć. Dlaczego? Bo jestem dupkiem i ona mnie nie zechce. Te wszystkie pocałunki, one są cudowne jej oczy, mogę się w nie patrzeć godzinami, kocham ją całą, ale wątpię że ona odczuwa to samo.

                                                                   Oczami Katy
Boże co ja teraz zrobię. Niby Justin mi pomoże, ale to nie będzie to samo... moje serce się łamie. Dlaczego? Bo zdałam sobie sprawę że czuję coś do niego, ale.. . To właśnie 'ale' on szuka panienek na jedną noc, a ja za szybki numerek serdecznie podziękuję (czujecie sarkazm). Dobra KONIEC! Właśnie jesteśmy w drodze do szpitala. Już niedługo się dowiem... oby to nie było prawdą.
                                                                       15 minut później.
-Nie martw się. Wszytko się ułoży zobaczysz. Może to nie twoi rodzice. - lekko się uśmiechnął, ale widać że też go to boli.
-Justin to jak wytłumaczysz mi że nie odbierali telefonów, gdy dzwonię do nich od 8 rano ! No weź to pojmij. NO jak??!- kolejna fala łez spłynęła po moich policzkach. On już się nie odezwał tylko mocno mnie przytulił. Jednak po chwili oderwałam się od jego ciepłego ciała i udałam się do recepcji.
-Dzień dobry- uśmiechnęłam się blado
-Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc?- kobieta zapytała się z ciepłym uśmiechem
-Dziś rano podobno przywieźli tu małżeństwo i moi rodzice nie odbierali telefonów i myślę że oni mieli ten wypadek. - powiedziałam i kolejny wodospad słonej cieczy popłynął z moich oczu. Justin nie czekał na nic tylko je wycierał i przytulał co raz pocałował mnie w czoło.
-Aha, chodźcie zaprowadzę was być może to są właśnie twoi rodzice,  jeżeli tak to bardzo mi przykro. - powiedziała szeptem kobieta. Szliśmy już parę minut i pielęgniarka zatrzymała się przed salą 139. Zajrzałam przez szybę i osunęłam się po ścianie. Tylko tyle pamiętam, bo potem ciemność......
                                                                    Oczami Justina
Na chwile podszedłem do automatu kupić kawę dla nas. Gdy wróciłem zobaczyłem nieprzytomną Katy. Moje nogi były jak z waty.Zacząłem wołać po pomoc. Będąc przy niej ująłem ją w ramiona i pobiegłem szukać lekarza. Po paru minutach Katy leżała już na sali podłączona do różnych kabelków. Na sam widok robiło mi się nie dobrze. Leżała taka bezbronna, jej wyraz twarzy nic nie oznaczał, ona po prostu spała. Moje oczy łzawiły. TAK JUSTIN BIEBER UMIE PŁAKAĆ!! Postanowiłem zadzwonić do Alex żeby natychmiast pojawiła się w szpitalu. Dziewczyna gdy się dowiedziała o wszystkim na miejscu była w 10 minut. Co jak co ale się postarała. Wpadła do sali jak wichura. Jej oczy były również zapłakane.
-Boże Justin co z nią? -spytała przejęta, nie widziała mojej twarzy odkąd weszła do szli. Byłem zawstydzony, ale nie obchodziło mnie to w tej chwili. Wyprostowałem się i zacząłem opowiadać dziewczynie całą sytuację .Ona zaczęła płakać i wtuliła się we mnie, jednak nie czułem tego samego jak Katy to robiła.
-Jejku Bieber ty płaczesz! - uśmiechnęła się blado
-Czy to jest teraz ważne?- zirytowałem się trochę, dziewczyna tylko pokręciła przecząco głową - teraz trzeba jej pomóc i fizycznie i psychicznie, Ja z mamą jej pomożemy, ale wasza pomoc też się przyda. Moja mama będzie tu za pół godziny.- oznajmiłem
-Boże tak ci dziękuję, tak się dla niej starasz. A powiedz szczerze czy ty do niej..- nie było dane jej dokończyć bo przerwałem jej krótkim ,,Tak". ona rzuciła się na mnie i  cieszyła się. Ale czym? nie mam pojęcia.
-Ale ostrzegam zrób jej chociaż raz przykrość, albo wykorzystaj jak te inne szybkie numerki to... oberwę ci jaja zapamiętaj.- ja tylko się zaśmiałem - nie żartuję! - jej mina spoważniała
-Czy ty myślisz że ona będzie chciała być ze mną?-spytałem z sarkazmem.
-Tak - ta odpowiedź wystarczyła mi żeby w końcu odważył się jej to powiedzieć.
                                                                            Ok godziny 19 :30
Katy nadal się nie obudziła. Martwię się o nią. Co z nią będzie? Lekarze mówią że potrzebuje odpocząć. Nie dziwię się, tyle przeżyła. W sali była cała nasza paczka, moja mama pojechała do domu zrobić obiado/kolację dla wszystkich. Siedziałem obok Katy na łóżku i powoli zbliżałem twarz do jej policzka i szybkim ruchem musnełęm go.Złapałem jej dłoń i złożyłem pocałunek na każdej kostce jej prawej dłoni. Nagle dziewczyna zacisnęła ją i przebudzała się. Alex darła się do lekarza żeby przyszedł. Po chwili do sali wszedł mężczyzna w białym stroju.
-Dzień dobry. Słyszy mnie pani- spytał Katy
-Mhym- zdołała tylko tyle powiedzieć, lekarz zadawał jej jakieś pytania itp, nie słuchałem, ja tylko czekałem jak wyjdzie z sali, by móc ,,rzucić" się na nią i obsypać jej twarz i usta mokrymi pocałunkami. Moje marzenie po chwili się spęłniło gdy usłyszałem zamykanie drzwi, od razu moje usta wylądowały na jej. Jednak ten pieprzony doktorek musiał nam przeszkodzić.
- proszę nie przemęczać się - dodał i wyszedł.
-słyszałeś, nie mogę się przemęczać! - wykrzyczała, gdy nie przestawałem.
- czyli, gdy cię całuję to cię męczę? - udałem obrażonego
-nie no coś ty, ale dałbyś mi sekundkę odsapnąć- usmiechnęła się
-sekunda minęła - znów zacząłem ją całować, lecz znowu przerwano przez....moją mamę! no kurwa lepiej nie mogło być?! Co ona sobie pomyśli?! Z resztą nie ważne, ważne żeby nie spytała czy jesteśmy razem. Wtedy to w ogóle klapa!
-ykym.. przeszkodziłam w czymś? -spytała sarkazmem
-nie jasne że nie nie -powiedziala Katy
-tak przeszkodziłaś!- powiedziałem lekko zbulwersowany.
-Justin przestań! A tak wgl to kim pani jest? - spytała lekko zdezorienowana

                                                                           Oczami Katy
-Cześć jestem mamą Justina, mój syn opowiedział mi co się wydarzyło i postanowiłam ci pomóc. Jestem Patti, mów mi po imieniu proszę - uśmiechnęła się lekko. A ja sobie przypomniałam, że moi rodzice...- popłakałam się.
-kochanie nie płacz, będzie dobrze pomożemy ci. Oni z tego wyjdą! - powiedziała mama Jsutina.
-Właśnie nie płacz jesteśmy razem przejdziemy razem przez to, obiecuję -powiedział chłopak i  musnął mój policzek.
-Czyli wy jesteście razem? -spytała mama Biebsa, a mnie zamurowało. Nic się nie odzywałam tylko spojrzałam na niego, a on zrobił to samo tylko jego mówił ,,jesteśmy razem?" ja skinęłam głową, a Justin zaczął się tłumaczyć.
-Tak mamo, jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem mając tak śliczną dziewczynę, tak wiem mamo to nie będzie ta jedna z dziwek, ona dla mnie zbyt dużo znaczy, widzisz wyręczyłem cię z jakichkolwiek pytań- na moim sercu zrobiło się cieplej, gdy musnął moje rozpalone usta, kocham go!  Mama Justina siedziała w wielkim szoku. Kto by nie był? Jak ma się syna, który rozdziewicza lub nie co noc inną dziewczynę, to sorry. Jej mina była bez cenna, gdy mój kochany chłopak wypowiedział swój monolog.
                                                                                                                                                                       
Przepraszam za błędy, ale to wina mojej klawiatury! Dzięki za tyle wyświetleń . Piszcie komentarze!!! Następny ukarze się w tym tygodniu na sto procent!! Cieszycie się? BO ja bardzo!!