ROZDZIAŁ 3
Impreza powoli się rozkręcała. Byłam już na dole i dobrze bawiłam się z przyjaciółmi. Dom się zapełniał z minuty na minute. W myślach błagałam, żeby nie przyszedł Justin. Modliłam się o to. Tak bardzo nie chciałam, żeby tu był. Myśli przerwał mi dzwonek do drzwi. Pełna entuzjazmu pobiegłam je otworzyć. Zamurowało mnie. Przed drzwiami stał jakże nie inaczej, jak pan Bieber. W ręku trzymał bukiet czerwonych róż i bombonierkę.
-Cześć Katy, to dl ciebie.- dał mi prezent, lekko uchyliłam kąciki ust i zaprosiłam go do środka.
-Heej, dziękuję a z jakiej to okazji?- zapytałam zdziwiona.
-A to musi być okazja? Jestem u ciebie na imprezie i powinienem ci coś przynieść.- uśmiechną się szeroko i wszedł do salony gdzie była reszta ludzi. Moja mina była bez cenna zapewne. Mój umysł ogarnął lekki szok. W tym momencie nie byłam w stanie myśleć racjonalnie. Postanowiłam jak najszybciej otrzeźwieć i iść napić się wody. Ciecz od razu pomogła. W szybkim tempie dołączyłam do naszej paczki, z którą bawiliśmy się do rano. Około 2 nad ranem nie było nikogo poza mną i Alex. Byłam zadowolona z tej imprezy, ponieważ nie było syfu w domu, myślę że tą domówkę każdy zapamiętaj jak najlepiej. Wszyscy będą raczej większość pamiętać, bo nie było zbyt dużo alkoholu, może na głowę każdemu przypadł jeden drink i piwo. Razem z Alex postanowiłyśmy ogarnąć chatę, nie było tak źle, więc szybko ogarnęłyśmy i nawet nie zorientowałam się kiedy zasnęłam.
***
Rano obudziły mnie śmiechy, które dochodziły z kuchni. Postanowiłam jak najszybciej się zerwać i iść zobaczyć kto jest na dole. Po woli zeszłam po schodach i weszłam do kuchni. Chłopaki ( Justin, Chris, Harry,Rayan) i Alex świetnie się bawią przygotowując omlety. Lekko odchrząknęłam, żeby im przerwać chichoty.
-Cześć śliczna- powiedział Rayn, Jus zbulweroswał się trochę udając obrażonego ponieważ przywitałam się ze wszystkimi na buziaczka a z nim żółwikiem. Jego miny są bez cenne gdy się wkurza.
-Heej- przeciągnęłam. - Co mi na śniadacie robicie?? - spytałam uśmiechając się do Biebera< specialnie>
- Dla ciebie nic, hehe- powiedział sarkastycznie i po czym się lekko uśmiechnął.
-A to niby dlaczego?- powiedziałam drażniąc się z nim.
-Bo...- zaciął się.- bo nie dałaś mi buziaka, a ja tu robię najlepsze naleśniki- powiedział, na co wybuchnęłam głośnym śmiechem. Jednak podeszłąm do niego i pocałowałam go w czoło.
-Już, idź rób mi to śniadanie. - rozkazałam uśmiechniętemu chłopakowi.
-Dobrze, dobrze, już pędzę- zabrał się za przygotowanie, a reszta osób patrzyła na mnie z wielkim zdziwieniem.
-Ej, o co wam chodzi?- pytałam nie wiedząc o co im chodzi.
-yy...ee- zaczęła Alex- nie nic po prostu ty nienawidzisz Biebera , a teraz go całujesz- powiedział na jednym tchu Rayan.
-Ten całus w czoło to był po to żeby mi śniadanie zrobił, bo żadne z was nie pofatygowało się i mi coś zrobić do jedzenia.
-Ehem, ja tu jestem - powiedział JB odchodząc od garów.- jeżeli tak mówisz to dokończ sama
-Oj zrób mi to śniadanie, później ci się odwdzięczę- powiedziałam, ale nie miałam zamiaru nic mu dawać
-Dobra - powiedział oburzony i zaczął nakładać naleśniki na talerz. Wziął go i położył na stole i mnie zawołał
-Dziękuję, są naprawdę dobre - kosztowałam pysznych naleśników, które przygotował mi Justin.
-Nie ma za co, przyjemność po mojej stronie- uśmiechnął się ciepło, w jego oczach dało się zauważyć radość.
-Teraz to wyczyść- powiedział oburzony, ale jednak po chwili śmiał się. Szybko wstałam i zaczęłam uciekać, on biegł za mną. Postanowiłam schować się do sypialni. Gdy już się w niej znalazłam usłyszałam kroki zbliżające się do mojego pokoju. Wiadomo kto to był, wiedziałam że szczerzy się pod nosem. Nagle drzwi się otworzyły i Justin wparował szybko mnie złapał i łaskotał. Nie mogłam wydusić słowa.
-J...Jus...Justin!- ledwo wypowiedziałam
-Będziesz tak krzyczeć, ale w nocy - zauważyłam ten jego łobuzerski uśmieszek, bardzo mnie tym zdenerwował, nie miałam już sił na więcej zabawy, odepchnęłam go mocno, aż poleciał na łóżko, w dobrym tempie wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
-Ej, mała co jest.- spytał Rayan. Wiedział, że jestem zła na Biebera.
-Ten debil... zaczął mnie łaskotać no i ja zaczęłam wrzeszczeć - wydukałam, ale przerwała mi Alex
-słychać było- powiedziała z uśmieszkiem- my myśleliśmy że wy się godzicie w ten ...- przerwałam jej.
-przestań, po pierwsze nigdy z nim, po drugie nie śpieszy mi się.- powiedziałam oburzona - no i ten debil - kończyłam po przednią wypowiedź- powiedział z tym jego uśmieszkiem, że będę dzisiaj krzyczeć tak w nocy , a ja walnęłam drzwiami i wyszłam. On tak mnie wkurza... Nagle za ściany wyszedł Justin, chyba słyszał jak żaliłam się do znajomych. Wszedł do pokoju z głową w dole.
-Ej, Katy, przepraszam. To głupie było, zachowałem się jak pusty, napalony na ciebie nastolatek, przepraszam.- podszedł do mnie ze skruchą na twarzy.
-Dobra, ale nigdy więcej, okey?- spytałam uśmiechnięta i przytuliłam go. Chłopak wtulił się w moje piersi. W tym momencie nie przeszkadzało mi to, a nawet bardzo mi się podobało. Ten pociągnął mnie na kanapę, w taki sposób że siedziałam mu na kolanach i obejmował mnie rękoma w pasie. Było to miłe uczucie. Alex włączyła jakiś horror, każdy z nich wiedział że panicznie się ich boję. Po 20 minutach filmu był jeden ze straszniejszych momentów, lekko podskoczyłam, a Justin mocniej przytulił mnie mocniej do siebie i wyszeptał mi :
-skarbie spokojnie, jestem, nie bój się. - w tym momencie łza zakręciła mi się w oku, dlaczego on do mnie powiedział skarbie? w ogóle czemu ja siedzę na jego kolanach ? Chciałam zejść z niego ale silne ramiona nie pozwoliły mi n to.
-gdzie ty idziesz?- szepnął
-a nie jest ci ciężko? bo tak się wiercisz i pomyślałam że zejdę.- powiedziałam uśmiechnięta i wtedy poczułam ukucie w brzuchy. Czemu? Co się ze mną dzieje?
-no coś ty ja po prostu zasypiam i chciałem żebyś się wygodniej ułożyła i może i ty pójdziesz spać.- powiedział
-aha.. jest mi bardzo wygodnie- szepnęłam mu prosto w usta, lecz on tego tak nie zostawił i od razu je musnął, odwzajemniłam to, ale usłyszałam cichy szept :
-przepraszam, nie powinienem- powiedział ze smutkiem.
-spokojnie, jest dobrze, wtuliłam się w jego szyję i złożyłam na niej jeden mokry pocałunek. Od razu chłopak się uśmiechnął.
-dziękuję- powiedział jeżdżąc dłonią po mojej
-ależ za co ?- powiedziałam zdziwiona
-za to że mogę tu być, przytulić się do ciebie i... - powiedział ale się zaciął.
- i za to że możesz mnie pocałować?- zapytałam, ale wiedziałam że o to mu chodzi. Chłopak machnął głową na tak.
- nie ma za co.- kolejny raz pocałowałam jego szyję i było coraz więcej. On zaczął robić mi malinki na szyi , obojczykach i klatce piersiowej. Podobało mi się to. Uwielbiałam od dzisiejszego wieczoru, to jak jego ręce błądziły po moim ciele. Reszta paczki oglądała spokojnie film i nie zwracała na nas uwagi. I bardzo dobrze. W czasie seansu były straszne chwile, przy których naprawdę się bałam, już wiedziałam że sama nie zasnę .Postanowiłam że poproszę znajomych o nockę u mnie. Wszycy się zgodzili, ale nie wiedzieli dlaczego tak nagle mnie wzięło na wspólne nocowanie, jedyny który wyczuł mój strach był Justin, czuł jak moje ręce drżały, wiedziałam o tym ponieważ gdy taka chwila nastąpiła on albo mocniej mnie przytulił albo pocałował, albo głaskał moje dłonie i włosy. Co chwilę szeptał mi coś do ucha. Nie zorientowałam się kiedy po prostu odpłynęłam.
***
Rano obudziły mnie krótkie pocałunki na mojej szyi, niechętnie otworzyłam oczy widząc Jusa przytulającego się do mojego. Z wczoraj pamiętałam wszystko i nie żałowałam, były to najpiękniejsze chwile...
-hej,jak się spało?- spytał z czułością między pocałunkami, które wciąż składał na mojej szyi. Nie znałam go od tej strony. Byłam, że ten Justin pokazał mi swoje oblicze.
-Hej, bardzo wygodnie, a to my tak razem spaliśmy?- spytałam ze zdziwieniem, ale jednak byłam dla niego miła i okazałam w tym swoją czułość.
-Tak spaliśmy, znaczy ty na mnie, ale rano wyślizgnąłem się i zrobiłem śniadanie. Masz ochotę?-spytał, a ja widziałam te jego iskierki.
-Jasne, a gdzie reszta?-spytałam, bo nie słyszałam ich, a to takie ranne ptaszki.
-Oni są na górze, Alex z Harrym w twoim pokoju, a Rayan u twoich rodziców. Szkoda, że Chris nie mógł wczoraj przyjechać, ale i tak świetnie się bawiliśmy.- powiedział Jus.
-Dobra to ja idę po te jedzenie dla ciebie słoneczko- pocałował mój policzek, a ja wzrokiem odprowadziłam go do przedpokoju gdzie znikną wchodząc do kuchni. Nie minęły 2 minut a już był z powrotem w rękach trzymał tacę, a w ... białych ząbkach czerwoną różę.Postawił jedzenie na stolik a mi dał kwit.
-Dziękuję- odpowiedziałam czule i cmoknęłam jego malinowe, pełne namiętności usta.
odwzajemnił go i usiadł koło mnie i wziął do ręki jedną z kanapek i karmił mnie. To było cudownee, czułam się przy nim tak bezpiecznie jak przy nikim innym. To takie uczucie, ale my nawet nie byliśmy przyjaciółmi, może teraz jesteśmy, ale trzeba wrócić do szarej rzeczywistość, z JB kłócę się od 1 klasy gimnazjum, przecież on jak wróci do szkoły to będzie tak samo. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Justin.
-Nad czym tak myślisz?-spytał mnie dość poważnie.
-Nad nami- odpowiedziałam nie pewnie i spuściłam wzrok.
-Ale dokładniej- poprosił.
-NO to teraz jest tak pięknie i w ogóle, a jak wrócimy do szkoły to będzie tak jak wcześniej- speszyłam się lekko.
-Ej skarbie, obiecuję,że tak nie będzie- powiedział i mocno mnie objął i pocałował. Najpierw były to krótkie pocałunki jednak po chwili pogłębił go oblizując moją dolną warkę prosząc o dostęp, z chęcią mu go dałam, nasze języki walczyły ze sobą a następnie tańczyły ze sobą, to takie wspaniałe. Pocierał jedną dłonią mój policzek a drugą smyrał plecy.On jest świetny w tym co robi, jak całuję. Po dłuższej chwili ktoś przerwał nam to. A dokładniej Rayan.
-Jezu, ty jak zwykle musisz wejść nie w tym momencie co potrzeba- oburzył się Justin, jego nerwy dochodziły kresu, ja lekko zachichotałam pod nosem widząc że Rayan jest w zakłopotaniu a Bieber miał ochotę go zabić.
-Ej spokojnie, nawet dobrze że przyszedłeś.- uśmiechnęłam się od Rayana.
-Niby czemu ?- spytał zirytowany Justin.
-Bo już mi tlenu brakowało- zaśmiałam się. Chłopcy usiedli na kanapie włączając jakiś program a ja poszłam po żelki. Lekko oparłam się o tył sofy i rzuciłam im słodycze.Stałam i bawiłam się jego włosami. Nagle do pokoju wbiegły dwa gołąbeczki, Alex i Harry.
-Jak się spało?-spytałam śmiejąc się z nich, byli zali potargani i w ogóle pół nadzy. Dobrze że moi rodzice wracają jutro.
-A dobrze, a wam ?- mówiła Alex
-Wspaniale, tak wygodnie i śniły mi się bardzo ciekawe rzeczy.- powiedziałam uśmiechnięta od ucha do ucha całując Biebera w policzek.
-Wiem kotuś, całą noc krzyczałaś moje imię- zaśmiał się ,oczywiście kłamał
-Ach doprawdy?- strzeliłam buraka
-No serio, albo wierciłaś się na mnie a mnie to podniecało- zachichotał i wszyscy śmiali się oprócz mnie.
-Ej ty sobie uważaj- powiedziałam niczym obrażona dziewczynka i udałam się do kuchni.Zaczęłam przygotowywać sobie sałatkę, jednak ktoś , a dokładniej czyjeś ręce przeszkodziły mi w tym. Błądziły bo moim ciele, powoli odwracałam się ujrzałam jego śliczny uśmiech, Jego dłonie szybko powędrowały na moje pośladki, uniósł mnie lekko i posadził na blat. Zaczął całować mój dekold , który był odsłonięty. Zjeżdżał swoimi pocałunkami po ramieniu i coraz niżej, odsłonił kawałek mojej bluzki i całował mój brzuch. Sięgał coraz bliżej biustu, jednak ktoś wparował do kuchni. Był to Harry
-Ej czy może my wam nie przeszkadzamy?-spytał oburzony, ale zaczął się śmiać.
-Tak i jak możesz chce dokończyć to co zacząłem z moją dziewczyną- zdziwiłam się i to mocno, ale może mu się przejęzyczyło.
-Po pierwsze nie przeszkadzasz, bo i tak nie doszło by do niczego, a po drugie nie jestem twoją dziewczyną.
-No dobra, ale nie chodziło mi żeby do czegoś doszło tylko chciałem..- zaciął się i wyszedł smutny.
-Przepraszam, ale pójdę za nim.- wybiegłam za Justinem.
-Zaczekaj- krzyknęłam i podeszłam do niego i wpiłam się w jego usta, zrobiłam to bo przez te parę minut mi tego zabrakło.- Proszę, zostań.- prosiłam go, a on nawet nie drgnął, po chwili patrzył się na moje usta i zaczął je całować, trwało to ze 2 minut, gdy się oderwaliśmy od siebie szepnął mi :
-Dobrze, ale teraz jesteś skazana na sto pocałunków-zaśmiałam się i oboje weszliśmy do salonu gdzie wszyscy coś oglądali. Postanowiliśmy im nie przeszkadzać i żeby nam nie przeszkadzali iść do pokoju. Po chwili byłam w objęciach Justina. Leżeliśmy na łóżku, on namiętnie wpijał się w moje usta, łaskotał i przytulał. W pewnym momencie przypomniało mi się, że jutro jest szkoła. Musiałam odrobić lekcje .
-Przepraszam, ale jutro jest szkoła i lekcje muszę zrobić. Poczekasz chwilkę?-spytałam słodko.
-Oczywiście, n ciebie zawsze będę czekał- powiedział, a mnie coś tknęło że ja mogę mu się podobać, ale to pewnie przelotne i nie chce się z nim wiązać, później znajdzie inną do łóżka, a mnie zostawi. Będę cierpieć i tyle . Po chwili zabrałam się za naukę. Minęło szybko za jakieś 30 minut byłam znów w objęciach Justina. To jest cudowne uczucie bycia bezpiecznym, znowu coś ukuło. Tak go potrzebowałam, nie wiem jak to określić. Było już dość późno i musiałam pożegnać się niechętnie z przyjaciółmi.
-TO do jutra, pa- pożegnali się ze mną i wyszli, Justin jeszcze szepnął mi że rano przyjedzie po mnie i napisze SMS o której. Zgodziłam się, mój poranek okaże się dobry.
****
Było już grubo po 11, zechciało mi się spać, gdy już zamykałam powieki przyszedł SMS, spojrzałam na wyświetlacz okazało się że to Justin
od Justina: O której się widzimy? Ja już za tobą tęsknię :* <3
do Justina : Nie wiem może być 7:30 ? Ja za twoimi pocałunkami <3
Po chwili przyszedł jeszcze jeden.
od Justina: Okey skarbie, będę wcześniej wpadnę do ciebie na śniadanie ok? <3 Szybko mu odpisałam'
do Justina: HAHA Dobrze misiu co sobie życzysz na śniadanko?:* Długo nie czekałam na odpowiedź:
od Justina: Zrób mi naleśniki z nutellą :* Dobranoc mała <3
do Justina: Dobranoc duży :* Odpisał mi jeszcze
od Justina: Dużego to ja mam :*. - wybuchłam nie pohamowanym śmiechem, olałam to udając że nie dostałam SmS i nastawiłam budzik. Jeszcze przed spaniem wykonałam czynności związane z higieną i położyłam się. Szybko odpłynęłam do krainy snów.
****
Rano obudził mnie budzik, chciałam jeszcze chwilę poleżeć, ale nie mogłm bo musiałam zrobić temu dupkowi śniadanie, w prawdzie nie jesteśmy razem, ale fajnie że się stara, a te pocałunki itp, uznajmy za przyjacielskie. Za 10 minut miał być Justin, a ja nie byłam ani ubrana ani śniadanie nie było dokończone. Postanowiłam że ogarnę najpierw posiłek a potem zająć się sobą. Za parę minut zadzwonił dzwonek do drzwi, szybko pobiegłam i otworzyłam je przystojniakowi który wręczył mi czerwony bukiet róż.
-Dzień dobry skarbie - pocałował mnie w usta, lecz ja pogłębiłam pocałunek.
-Dzień dobry misiu- powiedziałam uroczo i zaprosiłam go do środka. - Twoje śniadanko jest w kuchni, a ja idę się ubrać. Już wchodziłam po schodach, a Justin krzyknął:
-Ale ty masz zgrabny tyłeczek.- zaśmiał się, a ja to olałam i poszłam przed siebie. Po 15 minutach wróciłąm do niego. Rozłożył się na kanapie i oglądał coś w telewizji. Postanowiłam na chwilę przysiąść się do niego. Usiadłam okrakiem na Jerrym, który powoli robił się coraz bardziej wybrzuszony.
-Kusisz mała- powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Wiem powiedziałam stanowczo i zsunęłam się niżej, przecierając o krocze Justina <specjalnie> On wydał cichy jęk i posadził mnie wyżej jednak ja się znów zsunęłam pocierając o przyrodzenie chłopaka i tak kilka razy. Wyglądało to dziwnie dla osoby trzeciej, ale nic na to nie poradzę, z bardzo lubiłam się z nim droczyć. Gdy chciałam zejść ,,nie chcący" ręką uderzyłam w krocze Biebera, a on tylko jęknął dosyć głośno. I powiedział:
-Zobaczymy, jeszcze będziesz prosić o litości- uśmiechnął się i szedł w stronę drzwi. Parę razy jeszcze się ze mną pocałował, a potem wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w stronę szkoły. Przez całą drogę śmieliśmy się i wygłupialiśmy oraz namiętnie całowaliśmy. Justin to świetny chłopak, ale czasem mu rozum ktoś odbiera.
TO już 3 rozdział, przepraszam że tak długoo nie dodawałam. Pisałam go ze 4 h chociaż nie jest długi mi wydawał się być dłuższy. Przepraszam za błędy i urywki literek czy inne błędy ... <3