Nareszcie! Już dziś wychodzę z tego szpitala więcej nie będę musiała tu być. Mam go dość. Czemu? Leżenie samej w tej głupiej sali to na samą myśl człowiekowi robi się nie dobrze. Jedna z najgorszych spraw że tym samym szpitalu leżą moi rodzice... chyba, albo bardzo podobni ludzie. Ale to na pewno oni. Właśnie gdy wybierałam się do nich do sali wszedł Bieber z moimi rzeczami. - Cześć, przepraszam Cię na chwilkę,ale idę zajrzeć... - niestety mi przerwał. - Najpierw jedziemy do domu i nie ma żadnych ale, Zrozumiano?- ja tylko westchnęłam i poszłam się przebrać. Już gotowa miałam wychodzić, gdy nie oczekiwanie mój telefon zadzwonił. Kto to może być? Może Alex?..... Spojrzałam na wyświetlacz i... Kuźwa czy to są żarty??? Dzwoni moja mama??? NIe no to czyli nie oni tam leżą?/?... BOże jak się cieszę. Szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę. - Mamo!!- krzyknęłam do telefonu .- Tak cieszę się że dzwonisz- kontynuowałam z łzami w oczach. - Cześć też się cieszę, posłuchaj dojechał już tata z moja siostrą bliźniaczką. Chciałam żebyście się w końcu poznały i no wiesz.......- Boże. Nie wierze! Tam lezy mój tato z jakąś siostrzyczką mojej mamy. W tym momencie mój telefon zetknął się z ziemią. Słyszałam że matka coś mówiła, a raczej darła się, ale nie zwracałam na to większej uwagi. Nie zorientowałam się jak morze łez popłynęło z oczy. Justin szybko podniósł rozmowę i z tego co zrozumiałam wytłumaczył mamie wszystko, i ona chyba chciała przyjechać ale ją powstrzymał, niech Bóg będzie mu wdzięczny! Szybko wyskoczyłam z sali biegnąc jak najszybciej korytarzem, potem po schodach i gdy znalazłam się pod pokoikiem widziałam go tam. Leżał taki bezbronny, spokojny, jego twarz miała wyraz hmm.- nijaki był blady. To najgorsze co widziałam w życiu. Moje łzy płynęły. W pewnym momencie widziałam zdyszanego Justina, który ja błyskawica znalazł się obok mnie. Zakręciło mi się w głowie, ale utrzymałam równowagę. Nie chciałam wejść do środka, po prostu stałam i patrzyłam się przez szybę na jego bezwładne ciało. *W domu Justina* Tak byłam mu wdzięczna, że mnie przygarnął. Gdy już rozpakowałam zeszłąm na dół, gdzie Pattie szykowała nam kolację. Ona jest wspaniała, cudowna, kochana i mogłabym wymieniać godzinami. Kobieta-Anioł. Tak będzie krócej. Ale dobra... pokręciłam się trochę po domu ale nigdzie nie było Justina. Gdzie on do cholery jest?! Fakt że nie ma go przy mnie irytował mnie jeszcze bardziej niż że za 3 dni moja mama będzie w domu . MAsakra.... życie mi się jebie i nic na to nie poradzę. Postanowiłam zapytać gdzie jest zguba (JB) -Pattie, wiesz może gdzie Justin?- psytałam z nadzieją w głosie że jednak kręci sie po domu. - Tak, wysłałam go do sklepu jakieś dziesięć minut temu zaraz powinien przyjść. Jak na zawołanie drzwi się otworzyły a w nich stał rozpromieniony Justin. Wraz z Pattie zaczęłyśmy się śmiać, a on nic nie zrozumiał i spojrzał wyczekując na wyjaśnienia ale żadna z nas nie miała tego w planie. Szybko zaniósł zakupy i przyszedł do salonu gdzie oglądałam jakiś film. *oczami Justina* Usiadłem na kanapie obok Katy. Jednak po chwili samo wgapianie się w telewizor znudziło mi się i stanąłem przed nią zasłaniając jej obraz.Ona na mnie spojrzała zła. Najwyraźniej jej się spodobał ten film, ale nie mam zamiaru bezczynnie siedzieć i oglądać jakieś romansidła. -Nudzi mi się- zająkałem, ona tylko westchnęła i próbowała dalej oglądać jednak ja powtórzyłem. -Boże, Justin, to zajmij się czymś, bo ja chce to obejrzeć, to po pierwsze, a po drugie nie jestem twoją zabawką na twoje humorki! - niby poważnie jej to wyszło a jednak nie. -Nie złość się tak skarbie, bo to piękności szkodzi. - powiedziałam i uśmiechnąłem się zalotnie.- Ale no weźź- jąkałem jak dziecko, żeby zwrócić jej uwagę. To nie zadziało, więc użyję drastycznych przekonywać. W tym momencie rzuciłem się na nią i zacząłem łaskotać. Ona wołała ratunku u mojej mamy, lecz to nic nie dało. Kiedy nie mogła złapać tchu zakończyłem tą czynność i przerzuciłem sobie przez ramię kierując się do naszej sypialni. -Justin! Debilu! Puść Mnie! Słyszysz- biła mnie w plecy, tylko ja zamiast bólu czułem satysfakcje. - Co ty na mnie powiedziałaś?! - Nie słyszałeś?! Puść mnie debilu!- jej wrzaski było słychać w całym domu. -Przeproś. I powiedz że jestem bardzo przystojny.- Uśmiech wskoczył mi na usta jednak ona szybko zaprzeczyła.- jesteś tego pewna?- ona pokiwała tylko na ,,tak" - będzie kara i zobaczysz będziesz mnie jeszcze przepraszać i prosić o wybawienie!- zaśmiałem się lekko i wszedłem do sypialni i ,,rzuciłem ją" na łóżko. Zacząłem łaskotać i całować na raz. Śmiała się i płakała z tego wszystkiego, ale to łzy śmiechu były <hah>. Już miałem ściągnąć z niej koszulkę gdy zadzwonił jej telefon. - No, nie wierzę! W takim momencie! - Przykro mi, muszę odebrać- powiedziała przesłodzonym głosem, ale to nie był głos plastikowej lalki tylko jej słodki głos ale jeszcze bardziej słodki niż zawsze. To jest idealna istota. Anioł? Mój na pewno. *oczami Katy* On mnie wykończy, dziękuję Bogu, że zadzwonił mi telefon, on już probował... a ja zapewne bym nie zaprzeczyła. Spojrzałam na wyświetlacz -Alex. Uff dziękuję ci !! Uratowałaś mnie ;3 - Hej, jestem ci wdzięczna że zadzwoniłaś akurat teraz naprawdę jesteś święta- powiedziałam spoglądając znacząco na Biebera. - Hej, co się stało że mi dziękujesz? opowiadaj!- pisnęła do telefonu. - No więc Bieber próbował mnie wykończyć i dzięki tobie tego nie zrobił.... Chciałam dokończyć zdanie ale pan JB wyrwał mi telefon i zaczął się wydzierać hahahah -Dzięki wielki! Jesteś jej super przyjaciółką i przerywasz w takim momencie. My tak się nie bawimy - zaczął się śmiać, a ja sobie wyobraziłam minę Alex i wybuchłam śmiechem.-- Bieber oddawaj ten telefon! - krzyknęłam i zabrałam mu komórkę. -Dobra już jestem- powiedziałam szybko.Ale Bieber mnie tak nie zostawił i zaczął całować mnie po brzuchu ramionach, podwiną mi bluzkę i jeździł palcami po moim płaskim brzuchu. -okey. dobra wy sobie róbcie tam co chcecie , ale dziś idziemy na impreze trzeba się rozerwać a wy z Justinem macie nam coś do powiedzenie prawda? - Palce Justina jeździły po moich udach i miejscach mojej kobiecości. - Boże -jęknęłam, Alex się zaśmiała ,a ja dostałam buraka na twarzy. MAsakra. - dobra przyjdziemy na tą imprezę. To do zobaczenia- szybko się rozłączyłam. -Jesteś idiotą ! Wiesz co ona sobie o nas pomyśli ? ! - darłam się na niego - Przestań i tak wie że jesteśmy razem i będziemy urządzać sobie zabawy nocne- nie no nie wytrzymam zaraz!! on tego nie powiedział!! - musimy iść na tą imprezę - odparł zniechęcony. Zaśmiałam się z jego zrezygnowanej miny. *5 godziny później* Impreza rozkręciła się. Justin i Katy tańczą razem. Tak jak Chris i Alex. Oni są stworzeni do siebie. Żadne z nich nie jest pijane. Może wypili po jednym drinku. Justin nie jest takim chłopakiem, który stoi przy jednej dziewczynie. on jak wiecie jest kobieciarzem, ale cóż może kłótnia z Katy go zmieniła. Jest teraz szczęśliwy i bawi się z miłością swojego życia, za nią wskoczyłby w ogień. Spocone towarzystwo tańczy wokół tej czwórki i krzyczy jakieś słowa piosenek. Każdy tańczył z każdym. (chodzi paczkę) Alex dopytywała się Katy co robili po tym jak się rozłączyła, dlatego dziewczyna postanowiła opowiedzieć jej całą historię że do niczego nie doszło ani nic. Jednak jej przyjaciółka jest innego zdania ale to inna bajka. Przyjaciółki są ze sobą bardzo zżyci dlatego mówią sobie o wszystkim i nie mają żadnych skrupułów. Lubią ostre zabawy na których i tak się nie chcą upić tylko wyszaleć. Alex zaproponowała dziewczynie zakupy, ta się zgodziła i ustaliły o dokładne ,,formalności". Justin i Christian odeszli do baru. Przyjaciel zwierzał się Bieberowi że zależy mu na Alex, ale boi się jej odrzucenia, Justin wpadł na świetny pomysł........... ZAWIODŁAM WAS. Przepraszam za te rozdziały ale tak wyszło. Postaram się dodawać posty częściej, ale nie wiem czy mi to wyjdzie. Miałam dodać w dzień urodzin Bieberka ale pochłonęłam się nimi za bardzo i nie miałam jak napisać za co was przepraszam oraz za błędy i jakieś ucinki zdań jeżeli takie są. Być może kolejny rozdział pojawi się w sobotę !! ^^ Ona ma już 20 Lat!!! stara dupa! A i JELENA wróciła!! <3